facebook

Kanał You Tube

wtorek, 26 maja 2015

Budyń waniliowy

Budyń waniliowy

Jakiś czas temu pisałam o tym, jak samemu można zrobić cukier waniliowy (przepis znajdziecie tutaj). Zainspirowana wanilią postanowiłam zrobić domowy budyń waniliowy. Dawno go nie robiła i przyznam, że już zapomniałam jaki jest pyszny. Na przygotowanie całości potrzeba około 15 minut. To niewiele zważywszy na to, że efekt jest rewelacyjny.


Budyń waniliowy z dżemem
Składniki:
1 laska wanilii
1 łyżka cukru
3 łyżki dżemu lub powideł do dekoracji (ja wykorzystałam domowe śliwkowe)
2 szklanki mleka
1 żółtko
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1 łyżka mąki pszennej 

Jak zrobić domowy budyń

1. Laskę wanilii kroję na pół wzdłuż. Za pomocą tępej strony noża wydobywam nasiona.
2. 1 i 1/2 szklanki mleka wraz z cukrem i nasionami wanilii umieszczam w garnki i zagotowuję na małym ogniu.
3.Do 1/2 szklanki mleka wsypuję mąki i dodaję żółtko. Mieszam i wlewam do gotującego się mleka.
4.Całość mieszam kilka minut.
Smacznego!

Jak przygotować domowy budyń

Jak zrobić budyń samemu

środa, 20 maja 2015

Gdzie nie karmię dzieci

Karmienie dzieci w Galerii Krakowskiej



Odkąd na świecie pojawiły się nasze bliźniaki staram się jak najwięcej wychodzić. Uwielbiam spędzać czas poza domem. Byliśmy już z maluchami na majówce, o czym pisałam tutaj, w zoo, w galeriach handlowych. Chętnie chodzimy na długie spacery. Przy dłuższych wyjściach zabieram ze sobą termos z przegotowana wodą, wyparzone butelki, mleko, miarkę, pieluszki tetrowe, a także ubranka na zmianę, pieluchy, chusteczki, pieluchy flanelowe na przewijak. Tak przygotowani ruszamy do centrum. Gdy przychodzi pora karmienia szukamy dogodnego miejsca. Karmimy jednocześnie - każdy rodzić karmi jedno dziecko Karmiliśmy już w zoo, gdzie wzbudzaliśmy niemałą sensację, miałam wrażenie, ze jesteśmy dodatkową atrakcją:). Karmiliśmy w pociągu, na Plantach, na Placu Szczepańskim czyli wszędzie tam, gdzie są ławki. W ostatni weekend karmienie wypadło podczas zakupów w Galerii Krakowskiej. Ponieważ zobaczyłam oznaczenie butelki przy wejściu do toalet postanowiliśmy skorzystać.
Gdy przeszliśmy długi korytarz zaczęliśmy szukać pokoju dla matki z dzieckiem. Patrzę – toaleta męska, damska i dla niepełnosprawnych. Pokoju dla mamy z dzieckiem brak. Pytam pani, która sprząta. Mówię, że chcę nakarmić dzieci. Po chwili pani otwiera mi… WC dla niepełnosprawnych. Przyznam, że trochę mnie to zdziwiło. Zaglądam, a tam – toaleta dla niepełnosprawnych, zlew, stolik z przewijakiem i krzesło. Nic tylko karmić w toalecie. Nie wiem jak Wy, ale ja nie jadam w toalecie:) Tak było na poziomie -1. Postanowiliśmy sprawdzić czy lepiej wygląda na innych kondygnacjach. Na poziomie 0 też była „miła” pani, która również wskazała nam toaletę dla niepełnosprawnych. Tam metraż był malusi – wjechaliśmy wózkiem i staliśmy na baczność. Tym razem do naszej dyspozycji był  tylko przewijak. Maluchy mogłabym karmić siedząc na toalecie. Inną kwestią jest to, że w toalecie było brudno. Wobec takiej alternatywy nakarmiliśmy maluchy na ławkach, a potem przewinęłam je w wózku. Cóż wolę to, niż karmienie w toalecie. Nie wiem, co bym robiła, gdybym musiała nakarmić dzieci piersią.
Czego wymagam od dużego centrum handlowego? Oto lista:
-przewijaka,
-krzesła,
-kosza na zużyte pieluchy,
-jeśli byłby zlew byłabym zachwycona.


Karmienie w Galerii Krakowskiej

Pokoik może być mały, nie muszę wjeżdżać wózkiem do środka. Po co robić i zaznaczać miejsce do karmienia, skoro nikt przy zdrowych zmysłach z niego nie skorzysta? Po to, żeby było?

Wkrótce opiszę inne miejsce, w którym pokój dla matki z dzieckiem nas zachwycił – duży, przestronny, z wygodnym miejscem do karmienia (kanapa plus fotel), z papierowymi podkładami jednorazowymi na przewijak i kącikiem do zabawy dla starszego dziecka. Powierzchnia taka, że nasz wózek nie zawadzał, każde z nas spokojnie karmiło jedno dziecko, a straszy syn się bawił. Czyli można…

czwartek, 14 maja 2015

Kiedy poinformować pracodawcę o ciąży?

Pytanie kiedy i jak poinformować pracodawcę o ciąży nurtuje wiele ciężarnych. Kodeks pracy nie podaje gotowego rozwiązania tej kwestii. Termin złożenia jest dowolny. Warto jednak zrobić to wcześniej z dwóch powodów. Po pierwsze, dopiero po poinformowaniu pracodawcy o ciąży można korzystać z przywilejów, jakie przysługują ciężarnej (np. badania w czasie pracy, o czym pisałam tutaj czy zakaz pracy w godzinach nadliczbowych i nocnych, o czym pisałam tutaj). Po drugie, dajemy pracodawcy czas na znalezienie zastępstwa.
Brak wymogów formalnych co do druku zaświadczenia o ciąży sprawia, że pracownica ma w tej kwestii dowolność. Istotne jest samo stwierdzenie ciąży. Najlepiej poprosić lekarza prowadzącego o wystawienie zaświadczenia o ciąży i przedłożyć je pracodawcy.
Jeśli kobieta jest zatrudniona na umowę zawartą na czas określony, na czas wykonania określonej pracy lub na okres próbny dłuższy niż miesiąc (o ile umowa uległaby rozwiązaniu po upływie trzeciego miesiąca ciąży), wtedy musi przedstawić stosowne zaświadczenie przed upływem 3. miesiąca ciąży. W takiej sytuacji umowa ulega automatycznemu przedłużeniu do dnia porodu. Nie dotyczy to umowy na zastępstwo.

czwartek, 7 maja 2015

Pierwsza podróż z bliźniakami



W długi majowy weekend odbyliśmy pierwszą rodzinną podróż. Jako środek komunikacji wybraliśmy, przyznaję dość odważnie, PKP. Podróżowaliśmy nie raz z małym dzieckiem koleją i było różnie. Ale co innego podróżować z jednym dzieckiem, a co innego z trójką. Ale od początku. Wyruszyliśmy z Krakowa w piątek rano. Transport na dworzec oczywiście nie bezpośredni – autobus i tramwaj. Moje obawy dotyczyły przede wszystkim tego, jak spakujemy się do pociągu. Dlaczego? Bo zabraliśmy całe mnóstwo pakunków. Oto, co wzięliśmy: 
  • walizkę na kółkach dużą 
  • torbę wpinaną do wózka
  • torbę z aparatem
  • plecak
  • pokrowiec z garniturami
  • złożony stelaż wózka
  • duży i ciężki adapter do wózka, dzięki któremu mogliśmy wpiąć nosidełka (wielkości 1/3 stelaża wózka)
  • dwa nosidełka, a w nich maluszki
  • wodę mineralną, która za nic na świecie nigdzie nie chciała się zmieścić.
Budziliśmy na dworcu niemałą sensację. Na szczęście udało się dość sprawnie zapakować do wagonu PKP. Wagon, którym podróżowaliśmy miał tylko 6 miejsc w przedziałach (był to przerobiony z wagon 1 klasy na 2 klasę). W przedziale oprócz naszej piątki nikogo nie było. Maluszki podróż zniosły bardzo dobrze – synek całą przespał, a córka tuliła się do taty.  Starszy syn grał w gry na komórce i obserwował to, co działo się za szybą. Nieco ponad 2 godziny minęły bardzo szybko. Szkoda, że w przedziale było nieznośnie gorąco – nie wiedziałam, że kupiliśmy bilety z opcją sauny gratis:)
Również podróż powrotna minęła bardzo szybko. Tym razem jednak podróżowaliśmy w przedziale ośmioosobowym z jeszcze dwiema osobami i było trochę ciasno. I tym razem sauna była wliczona w cenę:) W drodze powrotnej mieliśmy małe opóźnienie, ale za to wróciliśmy z dworca autobusem bezpośrednio do domu. W drodze powrotnej miałam nawet czas na lekturę. Sporo czasu zajęła mi zabawa ze starszym synem – oprócz obserwowania tego, co działo się za oknem robiliśmy samoloty z ulotek wyborczych.
Na koniec garść porad praktycznych:
  • warto ubrać dzieci warstwowo i w zależności od ogrzewania rozbierać lub ubierać maluchy
  • koniecznie trzeba mieć torbę podręczną, a  w niej: pieluszki, chusteczki nawilżające, pieluszki tetrowe lub flanelowe do podłożenia przy przebieraniu dzieci, woreczki zapachowe na zużyte pieluchy (bardzo się przydały w  drodze powrotnej), ubranka na zmianę
  • coś do jedzenia - ja na podróż zabrałam mleko sztuczne (termos, miarka, butelki, mleko sztuczne), a dla starszego syna wodę, ciasteczka i drożdżówki.