Problemy z
wjazdem wózkiem znają wszystkie mamy. Z wózkiem bliźniaczym jest jeszcze
gorzej. Nasz ma szerokość 79 cm. W przestrzeni publicznej standardem powinna
być szerokość 80 cm. Powinna, bo oczywiście nie jest. Szczerze współczuję
osobom niepełnosprawnym. Jeśli ja gdzieś nie wjadę, to one też.
Oto subiektywna
lista przeszkód trudnych lub niemożliwych do pokonania z wózkiem bliźniaczym:
- krawężniki – wciąż znajdują się miejsca, w których są one nieprawdopodobnie wysokie. Ostatnio przy jednym z nowszych krakowskich centrów handlowych spotkała takie krawężniki. Ciężko pod nie podjechać, jeszcze gorzej z nich zjechać. Tym bardziej jest to niebezpieczne, bo są one przy samym przejściu dla pieszych.
- źle zaparkowane samochody – to chyba moja największa zmora. Najbardziej denerwują mnie samochody zaparkowane w pobliżu sklepów spożywczych, które mają parkingi, a kierowcy parkują na chodniku. Muszę wtedy jechać jezdnią, co do bezpiecznych rozwiązań nie należy, szczególnie przy ruchliwej ulicy. Zdarzyło mi się kiedyś postraszyć takiego delikwenta strażą miejską, poskutkowało.
- chodniki z lampami lub słupami na środku – w takiej sytuacji jestem bez szans:) Znów muszę jechać ulicą.
- chodniki z dziurami – nierówne chodniki nie są nam straszne. Wózek mamy duży, masywny, dajemy radę. Chodzi raczej o dziury w chodnikach, które czekają na remont tygodniami. Na mojej codziennej trasie jest taka dziura, w którą spokojnie można wpaść po kolana. Ostatnio ogrodzono ją drewnianym słupko-płotkiem. Znów zostaje nam przejazd ulicą.
- za wąskie windy – do wind w niektórych blokach nie mieścimy się, brakuje nam zaledwie kilku centymetrów. Z taką windą spotkałam się też w dużym krakowskich centrum zdrowia. Bez pomocy drugiej osoby nie wjadę.
- dworce bez podjazdów i wind – takim przykładem jest Dworzec Zachodni w Warszawie. Dużo schodów. Wózek z peronu trzeba znieść i wnieść. Jedna osoba nie da rady.
- miejsca użyteczności publicznej bez windy – przykładem może być USC w Krakowie na ul. Lubelskiej. Tam właśnie rejestrowaliśmy nasze dzieci. Żeby to zrobić, trzeba wdrapać się na ostatnią kondygnację. Ciekawe jak to robi świeżo upieczona mama, która sama załatwia wszelkie formalności.
- starsze typy tramwajów – wejścia oznaczone jako dla wózków są dla nas nie do pokonania. Po pierwsze schody, pod drugie za wąsko.
- supermarkety – tak, supermarkety. Większość z nich ma za wąskie przejścia przy kasach. W pobliskim markecie Simply jest kasa oznaczona jako kasa pierwszeństwa dla ciężarnych i rodziców z wózkami. Oczywiście jest ona odpowiednio szeroka i niemal zawsze zamknięta. Jest na to sposób: wykładam zakupy na taśmę i mówię kasjerce, że przejadę z drugiej strony kasy. Wyjeżdżam wejściem. Gdy jestem na zakupach z synem – przedszkolakiem czasem on zostaje przy zakupach. Nie uwierzycie, ale bardzo często zdarza się, że osoby za nim widząc, że stoi dziecko wpychają się przed niego. Ot, kultura. Są też sklepy, do których w ogóle nie wjadę. W Lewiatanie, który jest najbliżej mojego mieszkania nie mieszczę się w żadną bramkę – ani wejścia, ani wyjścia.
Trochę tego
jest, prawda?
porażka z tymi podjazdami
OdpowiedzUsuńmy już rzadko jeździmy wózkiem na szczęście
Nie jest lekko:)
UsuńSama pamiętam ile nieraz miałam problemów. Często pewne miejsca sobie po prostu odpuszczałam :-)
OdpowiedzUsuńTo jest jakiś sposób:)
UsuńRzeczywiście, trochę tych miejsc jest.
OdpowiedzUsuńTo prawda.
UsuńJa też sobie z automatu pewne miejsca odpuszczałam :-(.
OdpowiedzUsuńMoże też powinnam...
UsuńO ludzie, sporo tego. Zgadzam się, te źle zaparkowane auta to zmora...
OdpowiedzUsuńNa mojej codziennej trasie dom-przedszkole to standard, niestety.
UsuńZawsze myślę o tym jak widzę wózek bliźniaczy, ja za zwykłym miałam problemy to co dopiero Twoje. Większość sytuacji to wcale nie kwestia pieniędzy tylko czysta bezmyślność.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Niestety, ludzie nie myślą.
UsuńJak jesteśmy sami nie widzimy takich problemów, a później....niestety takie "schody" to norma, może kiedyś będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję, że będzie lepiej:)
UsuńOj tak, źle zaparkowane samochody działają na mnie, jak płachta na byka. Jak mam czas, to czekam (choć często się nie doczekam) chwilę na takiego kierowcę, żeby mu powiedzieć 4 słowa.
OdpowiedzUsuńMnie samochody zaparkowane na chodnikach tak, że nie można przejechać wyprowadzają z równowago.
UsuńOgólnie nasza Polska cała nie jest dostosowana za bardzo do wózków, i tych dziecięcych i tych inwalidzkich, a szkoda ..;(
OdpowiedzUsuńNiestety, to prawda.
Usuńo kurcze, nawet nie pomyślałam, że rzeczywiście z bliźniaczym wózkiem może być aż tak słabo. Jeśli chodzi o źle zaparkowane samochody to czasem i bez wózka ciężko się przecisnąć, a kiedy byłam w Krakowie to w okół Wawelu też słabo z podjazdami. Pomijam fakt rpdzin z dziećmi, ale jak mają sobie radzić niepełnosprawni?
OdpowiedzUsuńNiepełnosprawni mają bardzo ciężko. Podjazdy to koszmar, choć i tak jest lepiej niż kilka lat temu.
UsuńDobrze wiedzieć ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze znam problem typu "tam nie wjedziesz wózkiem". Mam dzieci rok po roku i przez pierwszy rok życia mojego drugiego dziecka woziłam je w wózku bliźniaczym Maclaren Twin Techno. Mimo tego, że wózek (jak na bliźniaczy) był mały, zwrotny i dobrze wyprofilowany, musiałam sobie odpuścić spacerowanie po 95% sklepów w okolicy.
OdpowiedzUsuńSama uszyj sobie firany!
Małe sklepy, niestety, często odpadają. Mam swoją "mapę" sklepów, do których się mieścimy:)
UsuńNiekończąca się lista! Niestety..
OdpowiedzUsuńWłaśnie... Oby to się kiedyś zmieniło.
UsuńSporo tego,, na nie,, szkoda..... w sumie to wystarczy troszkę pomyśleć o innych - podobna sytuacja dotyczy przecież też ludzi na wózkach inwalidzkich - i przystosować wejścia, podjazdy itp. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jest tak wiele przeszkód :/ Pewnie zaczniemy je zauważać gdy będziemy musiały z takim wózkiem wychodzić :)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że od czasu gdy miałam małe dzieci zmieniło sie dużo na lepsze...
OdpowiedzUsuńPolska rzeczywistość, niestety... Co do źle zaparkowanych aut, to czasem ciężko przejść nawet człowiekowi bez jakiegokolwiek wózka, a co dopiero z bliźniakami :)
OdpowiedzUsuńW mojej miejscowości jeśli chodzi o wejście gdziekolwiek to "na płasko" bez schodów,progów są 2 miejsca.. Biedronka i apteka.. z pojedynczym wózkiem nie mam szans na zakupy,załatwienie wszelkich urzedowych spraw itp,a co dopiero gdybym miała bliźniaczy.. nawet nie chce o tym myslec :( i szczerze współczuje :(
OdpowiedzUsuńOj znam Twój problem bardzo dobrze. Ja "zwykłym" wózkiem nie mogłam się zmieścić np. do tramwaju czy sklepu. Przejścia podziemne również nie dla mnie (żadnych zjazdów, windy brak, a ludzi chętnych by pomóc też na lekarstwo). W większości przypadków rezygnowałam z wózka i nosiłam w chuście tak było wygodniej i szybciej :) Teraz mam już spacerówkę, jest nieco łatwiej ale mimo wszystko pod górkę :(
OdpowiedzUsuńNiestety... wózki z dzieciakami czy inwalidzkie mają duże trudności z poruszaniem się po mieście. Nie wiem czy jest jakiś sposób, żeby to zmienić :(
OdpowiedzUsuńOstatnio pomagałam pani z balkonikiem wejść do autobusu. Jakaś masakra, mimo, że autobus był przystosowany do wózków. Co z tego, skoro kierowca stanął w takiej odległości od krawężnika...To sobie wyobrażam jakby kobieta miała problem z bliźniaczym wózkiem...
OdpowiedzUsuń43 year-old Environmental Tech Rheta Cater, hailing from Thorold enjoys watching movies like "Time That Remains, The" and Astronomy. Took a trip to Brussels and drives a Bugatti Type 57S Atalante. ta strona
OdpowiedzUsuń