Nasza
przygoda z kieszonkowym zaczęła się na początku przedszkola.
Doszło do tego, że na każdych zakupach syn domagał się nowych
zabawek i słodyczy. Miarka się przebrała, gdy kupiliśmy mu jedną
zabawkę, o którą prosił i w drodze do domu rozpłakał się. Na
moje pytanie: co się stało? usłyszałam – „kupiłaś mi tylko
jedną rzecz”. Wtedy już wiedziałam, że jeśli czegoś nie
zrobię zwariuję. I wtedy nastąpiło olśnienie – kieszonkowe.
Jak
często dawać dziecku kieszonkowe?
U
nas schemat jest prosty – syn co sobotę dostaje 5 złotych.
Dodatkowo odkąd chodzi do szkoły dostaje jeszcze osobną pulę
na zakupy w sklepiku. Codziennie pakuję mu wodę i śniadaniówkę, a
te dodatkowe środki są na wszelki wypadek (np. kiedy skończy mu
się woda). Co do zasadniczego kieszonkowego zasada jest prosta –
syn może je wydać na co chce.
Na
co wydaje kieszonkowe 4-latek?
Początkowo
były to słodycze, potem gazetki z ludzikami Lego. Szybko jednak
okazało się, że wydawanie kieszonkowe na głupoty nie przychodzi
tak łatwo. Syn potrafi z kieszonkowego zebrać na zestaw klocków za
80-90 złotych. Wow, to się nazywa determinacja.
Zalety
kieszonkowego
Skończyły
się niezręczne sytuacje w sklepie, płacze i wyrzuty. Syn poznał
wartość pieniądza i potrafi nimi dysponować. Co więcej, zanim
poszedł do szkoły doskonale znał wszystkie monety i banknoty, i
był mistrzem w dodawaniu:)
Jeśli
więc zastanawiacie się czy warto swojemu dziecku dawać kieszonkowe
powiem z mojego doświadczenia – warto. Moje bliźniaki za pół
roku kończą 4 lata. I wiecie co? Od stycznia one też będą
otrzymywały tygodniówki.
Kieszonkowe to świetny pomysł ☺
OdpowiedzUsuńTo prawda, świetnie się sprawdza:)
UsuńSzybko, od 4 latek. Moja ma 2,5 trzeba zacząć myśleć zatem :)
OdpowiedzUsuńRównież jestem za kieszonkowym dla dziecka. Ja sama niestety dostawałam kieszonkowe dopiero w liceum. Pamiętam, że to była śmieszna kwota bo 20 zł.
OdpowiedzUsuńTo faktycznie dobre podejście - dziecko zaczyna poznawać wartość pieniądza. Sam widzi, że pieniędzy w portfelu nie przybywa w magiczny sposób, że gdy wydasz je na jedną rzecz, zabraknie na coś innego... zaczyna więc planować, podejmować decyzje co jest dla niego ważniejsze: czy wydać pieniążka tu i teraz, czy odłożyć, dozbierać i za jakiś czas kupić sobie coś "większego".
OdpowiedzUsuńMój Syn co prawda jeszcze od nas kieszonkowego nie dostaje, ale mamy inną "małą tradycję" - zbiera sobie przez prawie cały rok pieniążki, które dostaje od Dziadków, czy "zębowej wróżki;) i potem kupuje za to dowolny zestaw lego. Od nas dostaje jakiś prezent-niespodziankę (oczywiście coś o czym marzy), a za te zaoszczędzone pieniądze wybiera sobie to co sam chce... Może zdecydować czy kupić dwa mniejsze czy jeden większy zestaw. Widzę, ze bardzo go ta urodzinowa tradycja cieszy, no i ma trochę więcej prezentów;)
Fajna opcja, dziecko uczy się oszczędności :)
OdpowiedzUsuńJa dawałam, ale był warunek...znasz się na pieniążkach i na godzinie. Działało i przyniosło oczekiwane efekty, szacunek do każdego grosza.
OdpowiedzUsuńFajnie, dziecko uczy się jak oszczędzać :-)
OdpowiedzUsuńOd dziecka dostawałam co jakiś czas drobne pieniądze i sama po sobie widzę jak dobrze nauczyło mnie to zarządzania funduszami. Szkoda mi wydawać kasy na głupoty, zawsze staram się mieć coś w zapasie i nawet jak nie wystarcza mi na jakiś większy zakup, to zawsze mogę wziąć np. szybką pożyczkę do 10 000zł, których jest teraz na rynku wiele i dzięki stałym przychodom szybką ją spłacić. Moje dzieciaki są jeszcze malutkie, ale myślę, że jak tylko skończą 4 latka to również zacznę dawać im te cenne lekcje zarządzania finansami :)
OdpowiedzUsuń