W długi majowy
weekend odbyliśmy pierwszą rodzinną podróż. Jako środek komunikacji
wybraliśmy, przyznaję dość odważnie, PKP. Podróżowaliśmy nie raz z małym
dzieckiem koleją i było różnie. Ale co innego podróżować z jednym dzieckiem, a
co innego z trójką. Ale od początku. Wyruszyliśmy z Krakowa w piątek rano.
Transport na dworzec oczywiście nie bezpośredni – autobus i tramwaj. Moje obawy
dotyczyły przede wszystkim tego, jak spakujemy się do pociągu. Dlaczego? Bo zabraliśmy
całe mnóstwo pakunków. Oto, co wzięliśmy:
- walizkę na kółkach dużą
- torbę wpinaną do wózka
- torbę z aparatem
- plecak
- pokrowiec z garniturami
- złożony stelaż wózka
- duży i ciężki adapter do wózka, dzięki któremu mogliśmy wpiąć nosidełka (wielkości 1/3 stelaża wózka)
- dwa nosidełka, a w nich maluszki
- wodę mineralną, która za nic na świecie nigdzie nie chciała się zmieścić.
Budziliśmy na
dworcu niemałą sensację. Na szczęście udało się dość sprawnie zapakować do
wagonu PKP. Wagon, którym podróżowaliśmy miał tylko 6 miejsc w przedziałach (był
to przerobiony z wagon 1 klasy na 2 klasę). W przedziale oprócz naszej piątki
nikogo nie było. Maluszki podróż zniosły bardzo dobrze – synek całą przespał, a
córka tuliła się do taty. Starszy syn
grał w gry na komórce i obserwował to, co działo się za szybą. Nieco ponad 2
godziny minęły bardzo szybko. Szkoda, że w przedziale było nieznośnie gorąco –
nie wiedziałam, że kupiliśmy bilety z opcją sauny gratis:)
Również podróż
powrotna minęła bardzo szybko. Tym razem jednak podróżowaliśmy w przedziale
ośmioosobowym z jeszcze dwiema osobami i było trochę ciasno. I tym
razem sauna była wliczona w cenę:)
W drodze powrotnej mieliśmy małe opóźnienie, ale za to wróciliśmy z dworca
autobusem bezpośrednio do domu. W drodze powrotnej miałam nawet czas na
lekturę. Sporo czasu zajęła mi zabawa ze starszym synem – oprócz obserwowania
tego, co działo się za oknem robiliśmy samoloty z ulotek wyborczych.
Na koniec garść
porad praktycznych:
- warto ubrać dzieci warstwowo i w zależności od ogrzewania rozbierać lub ubierać maluchy
- koniecznie trzeba mieć torbę podręczną, a w niej: pieluszki, chusteczki nawilżające, pieluszki tetrowe lub flanelowe do podłożenia przy przebieraniu dzieci, woreczki zapachowe na zużyte pieluchy (bardzo się przydały w drodze powrotnej), ubranka na zmianę
- coś do jedzenia - ja na podróż zabrałam mleko sztuczne (termos, miarka, butelki, mleko sztuczne), a dla starszego syna wodę, ciasteczka i drożdżówki.
Ufff, to dobrze że podróż przebiegała tak bezproblemowo.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo się cieszę:)
Usuń!świetny blog!
OdpowiedzUsuńZapraszam rownież do mnie www.codziennoscnasza.blogspot.com
Bardzo dziękuję i zapraszam częściej:)
UsuńPozdrawiam!
Podróż z takimi maluszkami nie należy do łatwych wypraw :) Świetnie, że jesteście tacy zorganizowani i wypisujecie swoje porady dla innych bez tego zmysłu organizacyjnego :)
OdpowiedzUsuńMoże komuś moje porady się przydadzą:)
UsuńO rety! Wyobrażam sobie Was na tym dworcu:))))
OdpowiedzUsuńBudziliśmy sensację:)
UsuńWidzę Was na tym dworcu oczami wyobraźni :))) Fajnie, że wyprawa się udała, więcej takich ;)
OdpowiedzUsuńTo była próba generalna przed wyjazdem wakacyjnym:)
UsuńAleż jesteście dzielni! Podziwiam, szczerze. Ja jestem z tych, których wszystko przerasta.
OdpowiedzUsuńNo proszę. Prawdziwe wyzwanie a jak sprawnie poszło. Super. Pozdrowionka :-)
OdpowiedzUsuńNo, no- podziwiam. Ja sama podróż koleją traktuję jako udrękę, a co dopiero z Maluszkami. Ale pokazujesz, że chcieć to móc i się da :) Mam nadzieję, że wypad należał do udanych :) Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńPociągi to wyzwanie, ja w nastepnym roku mam nadzieję, że pojadę na wakacje samochodem, bo jakoś sobie niewyobrażam drogi z 4 dzieci przez 12-14 godzin...
OdpowiedzUsuńFajnie że podróż ok, wyprawa z takimi maluchami to nie lada wyzwanie :) Zapraszam na gofry z cukinii.
OdpowiedzUsuńja pociągami jakoś nie lubię jeździć. zdecydowanie wolę autem:)
OdpowiedzUsuńRany podziwiam cię, taka podróż z maluchami to cała wyprawa! Ale dobrze, że wszystko się udało :)
OdpowiedzUsuńGrumt to sie dobrze spakować,a potem...to już z górki
OdpowiedzUsuńTak... grunt to dobre przygotowanie i organizacja ;)
OdpowiedzUsuńJuż widzę te tabuny walizek i torebek :) A sauna... no cóż chciało by się rzecz: Sorry taki mamy klimat ;)
OdpowiedzUsuńPodstawa to dobra organizacja, Wam jej nie brakuje :)
OdpowiedzUsuńjesteś świetnie zorganizowana!
OdpowiedzUsuńJesteście urodzonymi podróżnikami! A może nawet konstruktorami samolotów ;)
OdpowiedzUsuńGrunt to organizacja, dobrze, że podróż mnięła Wam bezproblemowo :)
OdpowiedzUsuńWiele przydatnych rad...pozdrawiam serdecznie...
OdpowiedzUsuńWiele przydatnych rad...pozdrawiam serdecznie...
OdpowiedzUsuńsuper:) podziwiam Was:) czasami z jednym dzieckiem ciężko się wybrać a Wy z całą trójką:)! ale bardzo się cieszę, że podróż była udana i cała rodzinka zadowolona, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo zorganizowana, fajnie, że podróż przebiegała sprawnie :) Prosimy o zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam , że tak wspaniale sobie daliście radę , co do bagażu podręcznego masz rację – musi być bardzo przemyślany aby nic nie zabrakło w czasie podróży . Czekam na zdjęcia z Waszej wyprawy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUdowodniłaś, że można podróżować z maluszkami. Podziwiam was że się zapakowaliście. Fajnie że dzieciaczki dobrze zniosły podroż :-) pozdrawienia dla was
OdpowiedzUsuńSuper że jesteś taka odważna :) hhmm ja sama kręcę nosem na podróż pociągiem a Ty ... Zaimponowalas mi :)
OdpowiedzUsuńPamiętam podróż pociągiem (300km) ja, moja mama i mój maleńki wówczas brat, ale sajgon :)) zajeliśmy cały przedział :), mieliśy ze sobą wózek, chodzik i tyle gadżetów hehe :))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przebiegło u Was dobrze. Buziaki.
59 yrs old Sales Associate Isabella Noddle, hailing from Pine Falls enjoys watching movies like Funny Bones and Book restoration. Took a trip to Historic Area of Willemstad and drives a Ferrari 250 LM. zobacz teraz
OdpowiedzUsuń