Jakiś czas temu
pisałam o najpopularniejszych ciążowych zachciankach (tutaj). Zdecydowanie wygrały ogórki kiszone i
kapusta. W Waszych komentarzach często pojawiały się także śledzie i czekolada.
Dziś pora na najdziwniejsze ciążowe zachcianki. Przyznam, że mnie one ominęły,
ale znam kobiety, które w tym wyjątkowym czasie gustowały w nietypowych smakach
i połączeniach. Oto subiektywne zestawienie najdziwniejszych ciążowych
zachcianek:
- kreda (tynk ze ścian)
- mydło
- węgiel
- kostki lodu
- zapach paliwa/benzyny.
A teraz czas na
zaskakujące połączenia:
- śledzie z miodem
- śledzie z lodami
- lody z frytkami
- ogórki kiszone i czekolada.
A Wy miałyście
nietypowe zachcianki? A może znacie kogoś, kto je miał?
Ojej, aż mnie zmroziło. Ja praktycznie nie miałam zachcianek. Było tak, że miałam na coś smak przez około miesiąc a potem mi przechodziło. Np, pączki, śledzie. Ogórki kiszone kocham zawsze, tak jak lody. :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię ogórki kiszone, a w ciąży mogłabym je jeść cały czas:)
UsuńŚledzie z miodem są w moim wigilijnym repertuarze😆
OdpowiedzUsuńU mnie ziemniaki z masłem, zawsze i wszędzie :)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż lubię:)
UsuńMatko... śledzie z miodem albo lodami? Brr! :)
OdpowiedzUsuńTypowe połączenia ciążowe, też miałam smaka na takie różne dziwne rzeczy
OdpowiedzUsuńojej..kreda,,,:D ja jakoś nie miałam tak..na początku często jadłam czekoladę,z czasem czekoladę zamieniłam na pomarańczę bez szaleństw :)
OdpowiedzUsuńJa w oby dwóch ciążach nie miałam jakichś dziwnych zachcianek.. w ogóle jakoś tak zachcianek nie miałam... no może oprócz pączków... te niestety mogłam jeść o każdej porze dnia i nocy :(
OdpowiedzUsuńPowiem tak - mnie odrzuciło od kawy, śledzi i grzybów. Za to zaczęłam lubić wszystko co drożdżowe. A zachciewajki były różne - rzodkiewki z cukrem czy drożdżowe ciasto z konfiturą cebulową.
OdpowiedzUsuńMnie ominęły zachcianki. I jak tak czytam, o połączeniu śledzi z miodem, to cieszę się, że ominęły ;)
OdpowiedzUsuńŚledzie z lodami, maskara. Już mi się niedobrze robi...
OdpowiedzUsuńMi się raz tylko strasznie mielonki z puszki zachciało ale żadnych dziwnych kombinacji to nie.
OdpowiedzUsuńMydło? Poważnie? Ha ha ha
OdpowiedzUsuńTo już chyba nie jest na mój żołądek. Chociaż gdzieś czytałam, że osoby, które odczuwają nieposkromioną ochotę na zjedzenie tynku ze ściany mają niedobór wapnia...co u kobiet w ciąży jakoś da się wytłumaczyć.
OdpowiedzUsuńStylizacja na jesienny spacer- tanio i z klasą!
jezus.. na prawdę? Kreda, tynk? woww.. :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, ja uwielbiałam kiszone ogórki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię u siebie na blogu do "Liebster Blog Award 2015". Zapraszam do zabawy, pytania znajdziesz na moim blogu: http://zaplanowanamama.blogspot.com/2015/10/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńHaha, ciekawe, nie sądziłam, że kreda i mydło też mogą być zachciankami, bardzo ciekawy post:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, zachcianki nie znają granic...
OdpowiedzUsuńNa ogórki kiszone to ja mam całe życie zachciankę. :D
OdpowiedzUsuńbardzo zdrowe te zachcianki :)
OdpowiedzUsuńTakich to nie miałam, ale zapach paliwa to lubię od zawsze ;)))
OdpowiedzUsuńPamiętam, że raz skomponowałam sałatkę jakąś sałatkę - fanaberię ciążową i wcale nie chciałam jej jeść... była koszmarna!
OdpowiedzUsuń